Z artykułu dowiesz się, co dokładnie oznacza dla polskich kierowców ostatnio przegłosowany zakaz sprzedaży aut spalinowych. Rozporządzenie dotyczy jedynie nowych samochodów. Ceny używanych aut z silnikiem spalinowym stale rosną.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych jak ma wyglądać?
Parlament Europejski poparł propozycję, żeby ograniczyć emisję CO2 za pomocą sprzedaży nowych aut elektrycznych lub innych zeroemisyjnych pojazdów. Od 2035 roku wejdzie zakaz sprzedaży nowych samochodów z silnikami benzynowymi. Specjaliści twierdzą, że Polska nie jest przygotowana na taką zmianę pod względem infrastrukturalnym. Rozbudowa sieci ładowarek to ogromna inwestycja, ale prawda jest taka, że rząd otrzymał na wdrożenie zmian bardzo dużo czasu.
Z jakiego powodu wprowadzono zakaz sprzedaży samochodów spalinowych?
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych ma na celu redukcję emisji dwutlenku węgla i zapowiada koniec samochodów spalinowych. Z troski o klimat i środowisko ministrowie środowiska UE po 16 godzinach negocjacji osiągnęli porozumienie i utworzenie nowych regulacji zwiększających sprzedaż samochodów elektrycznych.
Niestety wiele osób pomija fakt, że wiele punktów ładowania samochodów całe infrastruktury ładowania napędzane są za pomocą paliw kopalnych. Aby idea aut w pełni zeroemisyjnych przetrwała, a osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku było możliwe, Komisja Europejska powinna nałożyć wymóg redukcji całkowitej emisji CO2. Tymczasem instytucje unijne przyjęły pakiet fit for 55, mający za cel obniżenie emisji o co najmniej 55 proc. do 2030 roku.
Jakie było stanowisko Polski?
W odpowiedzi na to rozporządzenie, polski rząd zapowiedział budowę koalicji państw EU, które będą przeciw zakazowi sprzedaży samochodów spalinowych. Trwają rozmowy z Czechami dotyczące uczestnictwa w tym projekcie. Inne państwa członkowskie także zareagowały negatywnie na projekt ustawy. Włochy, Słowacja i kilka innych krajów apelowały o pięcioletnie opóźnienie wprowadzenia jej w życie.
Jak podchodzą do zakazu producenci aut?
Producenci podchodzą do zakazu sprzedaży samochodów spalinowych bardzo różnie. Jedni całkowicie przestawiają się na samochody osobowe i dostawcze o napędzie elektrycznym, a inni jak na przykład Mazda próbują płynąć pod prąd. Czy słusznie? To się okaże w niedalekiej przyszłości. Na chwilę obecną wiceprezes Mazda Europe uważa, że aż do 2035 roku należy prowadzić dyskusje z rządami krajów i edukować, że to nie jest tylko kwestia technologii. Mazda uważa, że nie powinno im się narzucać tego, jakimi sposobami osiągnąć zeroemisyjność i że jest to możliwe za pomocą paliw kopalnych.
Dlaczego elektryczne auta to przyszłość?
Od lat po polskich drogach spotkać można auta hybrydowe, a coraz częściej też w pełni elektryczne. Najbardziej znaną firmą produkującą tego typu pojazdy jest Tesla. Auta osiągami dorównują swoim spalinowym odpowiednikom i naszpikowane są najnowszą technologią. Umożliwiają poruszanie się w trybie autonomicznym dopuszczonym do ruchu w niektórych stanach Ameryki Północnej.
Badania pokazują, że to właśnie transport drogami lądowymi odpowiada za 30% zanieczyszczeń dwutlenkiem węgla, który wywołuje katastrofę klimatyczną. Przyjazne środowisku i bezemisyjne pojazdy wydają się idealnym rozwiązaniem.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych dotknie wszystkich producentów, ale najmniej tych z bogatą ofertą pojazdów elektrycznych. Mają one wiele zalet. Podstawowa to kompletny brak spalin. Silnik napędzany energią elektryczną nie generuje zanieczyszczeń, a do ładowania elektryków można wykorzystać ekologiczną instalację fotowoltaiczną czy wiatrową. Silniki elektryczne w wielu przypadkach przewyższają osiągami auta spalinowe.
Silnik elektryczny charakteryzuje się prostszą konstrukcją od spalinowego, co ma ogromny wpływ na jego awaryjność, ale dłuższa żywotność części i szybciej realizowany serwis także przemawiają na korzyść aut elektrycznych. Motor elektryczny zapewnia komfortową i cichą pracę, co nie podoba się wielu zwolennikom aut tradycyjnych. Według wielu osób brak zbiornika z paliwem zwiększa bezpieczeństwo.
Auta elektryczne? Jest i haczyk
Nie wszystkie aspekty związane z użytkowaniem aut elektrycznych są w pełni dopracowane. Na chwilę obecną, do napędzania elektrycznych samochodów wykorzystuje się baterie z ogniwami litowo-niklowo-kobaltowo-manganowe, których wytworzenie i cały proces konstrukcyjny wiąże się emisją ogromnych ilości dwutlenku węgla. Według badań 1 kWh pojemności baterii może wymagać wypuszczenia do atmosfery 200 kilogramów dwutlenku węgla.
Producenci nadal poszukują złotego środka, aby auta elektryczne stały się prawdziwie zeroemisyjne. Recykling zużytych ogniw nie jest dopracowany, a GreenPeace podaje, że do 2030 roku na całym świecie będzie 14 milionów baterii pochodzących z elektryków. Tesla chwali się, że odzyskują nawet do 92 % komponentów z wyeksploatowanych ogniw i żadne nie trafia bezpośrednio na wysypisko.
Czym jest ślad węglowy?
Pojęcie śladu węglowego, pozwala określić, w jakim stopniu konkretna rzecz jest ekologiczna. Ślad węglowy to suma emisji gazów cieplarnianych emitowanych przez produkt w trakcie jego użytkowania. Według ekspertów ślad węglowy aut elektrycznych jest o 80 % niższy od tradycyjnych spalinowych. Jednak w badaniu nie wzięto pod uwagę dodatkowych czynników jak recykling baterii, ślad węglowy niezbędny do produkcji komponentów i jeden, o którym jeszcze nie wspomnieliśmy.
Dostępność ładowarek plug-in oraz sposób pozyskania energii do ich zasilenia
Użytkownicy aut elektrycznych najczęściej skarżą się na brak dostępności do ładowarek plug-in. O ile w większych miastach nie ma z tym specjalnego problemu, choć czasem trzeba swoje w kolejce odstać, o tyle w mniej zaludnionych lokalizacjach takich ładowarek po prostu brakuje. Jest jeszcze jeden element warty rozważenia. Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych nie jest kompletną ustawą. Zdarzają się sytuacje, kiedy do zasilenia punktu ładowania elektryków używa się agregatów na ropę lub innych surowców. Taka sytuacja miała miejsce na ogromnym koncercie rockowym w Stanach Zjednoczonych.
Zakaz sprzedaży samochodów osobowych miałby sens przy jednoczesnym wzięciu pod uwagę wszystkich czynników. Być może zarząd Mazdy ma rację i powinno się dokładnie podliczać ślad węglowy pozostawiony po produkcji komponentów do elektryków, a okaże się, że auta tradycyjne wcale nie są aż tak szkodliwe? Wielu zapaleńców z całego świata udowadnia, że stworzenie silnika prawdziwie zeroemisyjnego jest możliwe. Niestety nie opłaca się wielkim korporacjom, które mają zasoby i środki finansowe, aby taki projekt ulepszyć i upowszechnić dla dobra wszystkich ludzi i całej planety.